Ekipa
Spotkań Losowych kazała nam trochę poczekać na swój nowy nieregularnik, od stycznia trochę wody w naszych pięknych nieżeglownych rzekach upłynęło,
Borejko zdążył ponarzekać, a pewnie co poniektórzy z Was zdążyli nawet zapomnieć, że taki periodyk wychodzi.
A tu ni z gruchy, dzisiaj bang, dostajemy fajerbolem między oczy i jeszcze warrior poprawia nam z dwuręcznego tak, że tylko interwencja kleryka może postawić nas na nogi ;)
Na pierwszy rzut oka - jest bardzo dobrze - genialna okładka: jest duet G&A, jest smok, są awanturnicy, ork, tort.. Geekgasm. Do tego 2x więcej stron niż w numerze poprzednim.
Ze spisem treści można było się zapoznać już jakiś czas temu, więc niespodzianek nie ma. Numer jest można rzec, jubileuszowy, czy tam okolicznościowy w związku z okrągłą rocznicą jaką obchodzą w tym roku
Lochy i Smoki (o czym każdy szanujący się fan gier fabularnych powinien wiedzieć), nie dziwne więc, że 1/3 numeru jest im bezpośrednio poświęcona. Pośrednio to nawet i parę stron więcej.
Cóż mogę napisać po pobieżnej lekturze całego numeru? Jest bardzo dobrze.
O ile po lekturze debiutu
SL miałem niedosyt - nie tyle z powodu treści bo również było bardzo dobrze, co raczej do objętości. Tamte 40 stron łyknąłem w jeden czy dwa wieczory, to muszę przyznać że taka objętość dużo bardziej mi odpowiada.
Kontynuowany jest poprzedni cykl trzy po trzy, gdzie znane personaże z fandomu plotą jak im
Seji zagra. Do poczytania, plusik. O historii
Avangardy też można sobie poczytać, i o tym jak przystąpić do klubu - bo czemu nie?
Dalej jest już tylko ciekawiej -
Zsu, jak na prawdziwego maniaka
DeDeków, napisał o nich magisterkę, na podstawie której powstał artykuł, z którego pierwszą częścią mamy przyjemność się zapoznać. Cóż w nim jest? Całkiem szczegółowy opis pierwszych edycji i początków naszego hobby, aż do
AD&D, które zostanie przybliżone w kolejnej części.
Dla osób niekoniecznie znających historię tej 40 letniej marki artykuł obowiązkowy. Pozwala sobie poukładać w głowie te wszystkie edycje i wariacje które powstały przez kilkanaście pierwszych lat hobby. Miałem napisać "raczkowania hobby", ale chyba minąłbym się z prawdą, bo RPG raczkowało może zaledwie przez kilka pierwszych lat, później zaczął się boom lat 80tych. Jeśli nie mówią Ci nic skróty takie jak
3LBB, BECMI, B/X, to jest to artykuł dla Ciebie. Duży plusik.
Jon Peterson grzebie w starożytnych maszynopisach, starając się ustalić konkretną datę powstania matki wszystkich
RPG z Lake Geneva podrzucając przy okazji różne ciekawostki. Ciekawe. Plusik.
Zefir o dziedzictwie
D&D. Pokazuje ile zawdzięczamy tym niepozornym trzem małym książeczkom. Plusik.
Dalej
Ajfel skrobnął, parę słów o
DeDekowych planszówkach, jeśli akurat szukacie czegoś "markowego" ze stajni
WotC możecie zerknąć.
Jeśli nie wiecie dalej o co chodzi z tym całym
OSR, to
Ojciec Kanonik w kolejnym artykule przybliża, czym jest to całe zjawisko mody na stare granie. Śledzi ewolucję tego już prawie 20 letniego trendu, i wyjaśnia dlaczego Old School Reneissance to nie to samo co retrogaming.
Duży plusik. Zachęcam do lektury, bo stara szkoła nie jest wcale taka straszna jak ją malują (patrz poniższy akapit).
Na marginesie - jeszcze parę lat temu D&D 3.5 i 4 obchodziłem szerokim łukiem, a na wcześniejsze edycje patrzyłem jak na jakieś nic nie warte rupiecie. Wydany po polsku retroklon Whitebox, też jakoś szczególnie mnie nie zachęcał. Jednak coś się zmieniło. O ile za edycjami 3 i 4 wciąż nie przepadam jako za zbyt "gamerskimi", to w miarę czytania artykułów, porad, przygód i tego co się dzieje czy to na Inspiracjach czy na ogromnym oceanie OSRowych blogów zagranicznych powoli zacząłem się przekonywać i do tych starszych tytułów które mimo często kilkudziesięcioletniego rodowodu potrafią zapewnić równie wiele frajdy co najnowsze tytuły. Dość powiedzieć, że mam zamiar poprowadzić niebawem jakąś sandboxową kampanię jak robili to w 1974... kto by pomyślał jeszcze parę lat temu.
Dr Key przybliża kilkanaście popularnych tytułów z nurtu
OSR - warto przeczytać, a nuż coś komuś wpadnie w oko. Do tego co ciekawe
OSR to nie tylko moda na
D&D ale na granie w gry z równie starym rodowodem jak
Traveller, Runequest, BRP.
Nie mówiąc o tym, że na horyzoncie mamy już powstające na naszych oczach "retroklony"
Warhammera - w ciekawych czasach przyszło nam żyć :)
Plusik.
Dalej mamy kontynuację
Kosmologii D&D z pierwszego numeru
SL. Chętnych do poznania meandrów planów, charakterów i innych
DeDekowych cudów oprowadzi po zawiłościach tego "cyrku"
Zsu ;)
W tym momencie kończy się część poświęcona stricte pramatce wszystkich RPG.
Kolejna połowa numeru jest równie ciekawa:
- Szpon radzi jak tworzyć postaci, początkującym i nie tylko. Plusik;
- Enc napisał parę słów o odgrywaniu nieludzi. Plusik;
- Darcane o używaniu innych gier niekoniecznie RPG na swojej sesji. Plusik;
Potem dostajemy pomoce i scenariusze do gier - prawie 20 stron, tym razem nie powinniśmy narzekać na małą ilość mięsa - subiektywnie:
Czytać i prowadzić scenariusza który przygotował
Karp do
Dnia Sądu na Savage Worlds nie miałem okazji, ale znając go nie mam wątpliwości, że jest dobry, podobnie sprawa się ma z
Umbertem Pignatellim (scenariusz do Bestii i Barbów też na SW) i daję plusy w ciemno ;)
Tabelek nigdy nie jest za dużo, dzięki
Nid, będę musiał ją zabrać ze sobą przy kolejnym zejściu do lochu ;)
Po mięsie przychodzi czas na recenzje -
Szpon zabrała się za
Diadem,
Zuhar za
TimeZero od
GRAmela,
a
Seji był łaskaw napisać parę słów o
Dungeons & Dreamers,
książce opisującej początki przemysłu gier wideo i wpływu jaki miała na nie pramatka RPG ;)
In plus.
Na koniec
Paladyn napisał parę słów o przekładach gier RPG również z perspektywy tłumacza
WFRP II.
Chavez o wspieraniu hobby i polskiego rynku RPG.
W ostatnim artykule red.
Seji spina wszystko klamrą o tym, jak przez 20 lat wychodziliśmy z getta i jak przebijamy się z naszym fantastycznym hobby do mainstreamu.
Ta część również zdecydowanie na plus, chociaż nie każdy pewnie zgodzi się z niektórymi tezami
Chava ;)
Finito.
Numer przekartkowany, sporo przeczytane - słowo na niedzielę?
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy ;)
A tak na poważnie, to jak już wcześniej pisałem jestem pozytywnie zaskoczony - pierwszy numer zapowiadał, że może udać się ten eksperyment z wydawaniem zina w czasach kiedy ponoć w Polsce "RPG umiera", chwilę później do podobnych wniosków doszedł Puszon ze spółką i wskrzesili legendę, która podobno niebawem ma się pojawić "w kioskach".
Jak im to wyjdzie zobaczymy. W każdym razie będą mieli już poważną "konkurencję" w postaci nieregularnika
Spotkania Losowe.
Jeżeli poziom, układ treści, objętość i w miarę regularne tempo wydawania uda się zachować ekipie
SL to
nMiM ma moim zdaniem poważnego "konkurenta". Numer drugi spokojnie może konkurować zarówno pod względem treści jak i objętości z zapowiedzianym pierwszym numerem
nMiMa. Oczywiście mam na myśli pozytywną "konkurencję", bo też jak często podkreślał
Seji, robią pismo po godzinach i nie mają nawet zamiaru stawać do jakiegoś "boju"
z
nMiMem.
Do tego
SL ma spory AS w rękawie (jeden z czterech? ;) - mianowicie pismo jest ciągle całkiem za darmo, w czterech nomen omen, cyfrowych formatach - dla każdego coś miłego.
Nie będę przedłużał w imię dworu i honoru zamilknę już zatem bez oporu.
Zapraszam do lektury i do pobierania, imho warto:
fanzin Spotkania Losowe numer 2 tu dajo.